"Z biurka"
Wstęp.
Często na spotkaniach pada z sali, najczęściej nieśmiało zadane pytanie "A jak pan pisze?". I forma "pan" tępiona na konwentach, i sama treść określa pytającego: nieśmiały, mało bywający, piszący coś po cichu do szuflady. Może niekoniecznie, ale często.
Jak pamiętam sam miałem ochotę zadać takie pytanie komuś, ale nie było komu i nie było spotkań. Zazdrościłem Amerykanom, co to za kilkadziesiąt dolców mogą ukończyć korespondencyjny kurs pisania bestsellerów, albo zapisać się na odpowiednie seminarium na jednym z kilkudziesięciu uniwersytetów.
Pytanie to, ponieważ się powtarza, niewiele straciło na aktualności. Dlatego zaproponowałem na NORDCONIE 2000 zorganizowanie spotkań z obecnymi autorami w ramach działania o nazwie: "STAR WARS-tat Literacki". Co z tego wyszło nie wiem, to znaczy nie wiem, jaką z tego odnieśli korzyść uczestnicy, ale widziałem, że sporo ich było.
Pewnie dlatego zrodził się ciąg dalszy tego pomysłu - propozycja wprowadzenia w "warstat" mój własny.
Nie wiem, czy komuś to do czegoś się przyda. Nie jestem pewien, czy nie podkładam się swoim nieprzyjaciołom, i nie irytuję przyjaciół. Pewnie to pomysł głupi; te mi przychodzą do głowy z taką łatwością, że biorę je za dobrą monetę.
Oto protokół z opowiadania.
Macie KROK po KROKU - z wielki skokami i skrótami, rzecz jasna - ścieżkę postępowania w przypadku jednego konkretnego pomysłu. Obudziłem się z jednozdaniowym zaczątkiem anegdoty. To KROK 1. Po kilku tygodniach zaczęło się coś rysować. Tak powstały kolejny KROKI, które mają to powstawanie zilustrować. Aż do pełnego tekstu, który pewnie przed wysłaniem do redakcji ulegnie jeszcze pewnym szlifom, ale już jest niemal skończony. Powtarzam - to nie są wszystkie kroki, wejść do pliku było znacznie więcej, ale bywały takie, kiedy przeczytawszy urobek wychodziłem z tekstu, bywały takie, kiedy zmieniałem kilka literówek, i bywały te najefektywniejsze. Wszystko razem "cuzamen do kupy" miało podpowiedzieć Wam, początkujący autorzy, że nie da się napisać opowiadania jednym skokiem, raz a dobrze. Nie da się zrobić to na jednym oddechu, a jeśli nawet - to na pewno byłoby lepsze, gdyby się oddychało przy nim dłużej. Wiem, młodość, gorąca krew, pragnienie sławy i pieniędzy... Ale - oddychajcie. Jako redaktor Srebrnego Globu widzę, że czasem piszecie na bezdechu, co potwierdza Felix W. Kres w Fenixie.
Jeszcze kwestie techniczne - dobrze by było uruchomić ten "protokół" z funkcją (WORD) "pokaż zmiany", wtedy powinniście zobaczyć na czerwono, co zostało wyrzucone, na niebiesko - co wstawiłem. W kilku KROKACH przy okazji awarii systemu i zabaw z ekshumacją kompa ta funkcja - z nieznanych mi powodów - się nie ujawniła. Trudno. Na początku macie więc wszystkie trzewia na wierzchu, potem już trochę poupychane do powłok brzusznych. Ale jeśli ktoś chce wiedzieć jak pisze EuGeniusz Dębski to się przez te trudności przedrze. Dla nieuważnych: Jeśli ktoś chce wiedzieć, jak pisze EuGeniusz Dębski! Nie - jak się pisze. Tylko jak - dla bardzo nieuważnych - napisałem to opowiadanie ja, EuGeniusz Dębski.
Zostawiłem swoje prywatne notatki, na gorąco notowane pomysły i pomyśliki, myśli, dialożki i takie inne. Ja tak piszę - notatki, obróbka w głowie, klawiatura.
Mam nadzieję, że przeczytawszy nie będziecie mieli poczucia zmarnowanego czasu.
Kogo nie interesują detale warstatowe - klika w CAŁOŚĆ. O ile już jest na stronie. Przecież zanim wyłożę wszystko, spróbuję je sprzedać. Nawet zorientujecie się do jakiego pisma. Kto chce porównywać i sprawdzać (kiedy już będzie stronie CAŁOŚĆ) klikając w spis treści przeniesie się do odpowiednich kroków. To informacja dla niezaawansowanych w detale edytorskie.
EuGeniusz Dębski